Andrzej SosnowskiŻycie na KoreiWiersz dla twojej córki
1Mylisz się, kiedy myślisz, że nie zboczę z kursu,
jeśli przez kurs rozumiesz dryl dnia i sen kamienia,
bo czyjeś oczy odczepią czółno snu od brzegu
i ocknę się w trzcinach lub na pełnym morzu.
5Mam dryg do takich rzeczy. Rzeka
jest naturalnie bez powrotu i jeżeli rano
siądę jak rozmarzony osioł na brzegu morza, czekając
na misteria, to dlatego, że mnie poniosło,
to przez ten boczny dryf.
10Dziś w nocy znowu zakochałem się w twojej córce,
choć nie widziałem jej od czterech lat. Przez sen
nazywałem ją siostrą, ale gdzie tu logika i sens?
W żeglarskim kapeluszu z czerwonego plastiku
stała na brzegu rzeki, a wokół snuły się koty
15o źrenicach jak zielone tarcze zegarków — rykoszet
myśli o czasie, różnicy lat, która nas dzieli.
Mam dość wyrzutów czasu ścigających mnie przez sen.
Ale mam też powód do nieukrywanej radości, że ona
nie jest moją córką, a ty moją żoną, ani siostrą
20(ty byłabyś matką), etc. Wszystko jest fizycznie
niemożliwe. Albo i nie. Cóż, może innym razem