Artur OppmanSzopka. Wiersze Or-OtaStrażak
1Czy Warszawę zmrok osnuwa,
Czy ją złocą zorze,
Na wieżycy strażak czuwa,
Czuwa w imię Boże.
5Niechno tylko ze swej wieży
Dojrzy odblask krwawy,
Wnet na sygnał w dzwon uderzy
Dla swej braci żwawej.
Błyszczą kaski, grzmi podkowa
10Wśród Warszawian rzeszy,
Pędzi cwałem straż ogniowa,
Na ratunek śpieszy.
Zuchowate widać twarze,
Bez śladu obawy —
15I już stoją przy pożarze
Strażacy Warszawy.
Ci kierują sikawkami,
Inni pną się w górę,
Płomień bucha wkrąg iskrami,
20Pędzi chmury bure.
Lecz strażacy z butą znaną
Niczem się nie straszą,
I dopóty nie ustaną,
Aż pożar ugaszą.
25Choć im nieraz grożą rany,
Tak jakby na wojnie,
Pod ich strażą gród kochany
Może spać spokojnie.
Dzielne serca w piersiach biją,
30Szczerzy z nich junacy,
Więc krzyknijcie: Niechaj żyją
Warszawscy strażacy!