Krzysztof Kamil Baczyński
*** [Nocą, gdy sanie...]
A wtedy oczy zajdą w szklane, śliskie niebo,
które głębią odpłynie smutnie i bezchmurnie,
przepastne...
— Poszła do nieba — odpowiedziała. — Ale jestem tego pewna, że ona czasami przychodzi, żeby mnie zobaczyć...
Nawet na miejskim placu można było niekiedy oglądać ładne zachody słońca. Co prawda, widziało się...
Dziewczyna spojrzała na Adasia tak tkliwie, że nagle otwarł się nad nim pułap, nad pułapem...