
Ksawery Pruszyński
Droga wiodła przez Narwik
Potem wrócił do reszty drużyny. Zapadająca noc, oddalenie od reszty plutonu, poczucie, że tam dalej...
Potem wrócił do reszty drużyny. Zapadająca noc, oddalenie od reszty plutonu, poczucie, że tam dalej...
Leje ją z manierki młody strzelec, jak wszyscy prawie w tym plutonie, cenzusowiec z Polski...
Od drogi, dopinając się — spał przecież — szedł śpiesznie porucznik. Widać dopiero teraz dowiedział się o...
Pogrzeb był wyznaczony wcześnie, toteż szli spiesznie po drodze haakvickiej pełnej wyboi, błota i kałuż...
Już nie było mowy o Torejon czy o Sesenii: sztab Listera był nie w Valdemoro...
Cała Norwegia podzieliła się na fanatyczną prawicę, wierną królowi szwedzkiemu, i nierównie fanatyczniejszą „lewicę”, dążącą...
Gnany przemożną tęsknotą jechałem do Polski, ale przez głowę mi nie przechodziło, żebym ja miał...
Przeciwieństwo to, mało co widoczne w wielkopaństwowych społeczeństwach, które najspokojniej w świecie wyrzucało fanatyków prawdy...
Natychmiast udał się brat Jan do kuchen i rzekł w wesołości serca i przyjaźnie do...
A tak toć są mocne mury pana każdego, toć jest sława i szczęsne panowanie jego...
Zawsze wiedziano i pisano o tym, że ktoś, kto przewodzi wspólnocie musi mieć specyficzne cechy charakteru np. siłę charakteru i przekonywania (choćby podczas przemówień publicznych) charyzmę, rozwagę i umiejętność przewidywania, dar panowania nad własnymi emocjami połączony ze zdolnością kierowania uczuciami innych. W polskiej kulturze szczególne miejsce zajęła idea wodza jako przywódcy tyleż politycznego i duchowego, co wojskowego; symbolem stał się tu Napoleon (ideę napoleońską wyznawał z zapałem nie tylko Rzecki w Lalce, ale miał on wielkiego poprzednika w osobie Mickiewicza). Przyczynę klęski powstania listopadowego upatrywano przede wszystkim w tym, że Polakom zabrakło przywódcy, który dzięki swojemu zdecydowaniu i wizji potrafiłby przezwyciężyć wewnętrzne antagonizmy wśród powstańców i poprowadzić ich ku zwycięstwu. Widmo takiej idei wodza powraca potem w Weselu Wyspiańskiego.