1Uwaga! Już za dziesięć pierwsza (a więc jednak przed)
zdecydowałem się zejść na dół, z pustymi rękami,
niezbyt pewny, czy robię dobrze, niezbyt pewny,
co właściwie robię. Więc kiedy tam zajrzałem
5i było zupełnie ciemno, zacząłem natychmiast
(żeby mnie nie wciągnęło) udawać że być może
jestem kimś innym i chodzi mi o coś zupełnie
innego; przed sobą samym, bo znajome głosy
wciąż jeszcze należały do nieznajomych oczu
10i mogłem nawet udawać, że mnie wcale nie ma.
Nie ma mnie, idę żółtym korytarzem, tej chwili
nie ma. UWAGA! BÓG CIĘ KOCHA. Zwracam uwagę.
Nie ma mnie. Choćbyś nie wiem co robił, i tak mnie będzie
zawsze kochał bardziej. To nie ja mówię; słucham tego
15ale już po raz drugi, nie wiem po co to powtarzam
w myśli, sam sobie (po co w ogóle te rozmowy w łóżku?);
czy wszystko co kocham musi być zaraz Bogiem? Może
po tym właśnie daje się to poznać. Winda posłusznie
podnosi mnie na trzecie piętro, i za osiem pierwsza
20już jestem z powrotem i z powrotem jestem.