Justyna BargielskaDwa fiatyStrzela, strzela, a jest motylem
1
— Pozwól, to jest mój środek i jednak coś tam mam
— powiedziała, nim wyszła. Dawno nie widziano
tak dostojnej i grubej nagiej kobiety na tak wąskim gzymsie.
A o co poszło? Może właśnie o ten garnek,
5w którym znika podział na królestwa. Może o salę,
w której najpierw ćwiczyły dzieci, ale po zmroku weszły tam kobiety
i wiatr zaczął ruszać firanką w drugą stronę, do siebie.
Stała tam i patrzyła, czy oni patrzą na nią, ale nie patrzyli.
I może tylko rząd płaszczów ją trochę zrozumiał,
10może glina, gdy wyschła, zwróciła na nią swoje
poczciwe, martwe oko.