Bożena KeffNie jest gotowyNadchodzę już
1Celna uroda
celnie dotykająca;
zielonkawe, jak światło po wodzie, refleksy
uważnych spojrzeń,
5ćwiartka świeżego ogórka
nurzana w miseczce z sosem, a potem
chrupanie,
czarny pies w wyskoku po patyk, w śrubie w powietrzu
i nasze głosy wołające brawo! brawo!
10i stopy w miękkich pantoflach
koloru kobaltowego zmierzchu
zaprzeszłość właśnie skończonych oddechów
w ich ciągle teraźniejszym łańcuchu, a jednak
zaprzeszłość;
15głuchy dźwięk dzwonka
nad zapyloną drogą:
nadchodzę już
nadchodzę!