Elżbieta LipińskaPożegnanie z czerwienią
1pani ma takie zagraniczne dziecko
słyszała wciąż mamusia śniadoskórej buzi
tak bardzo orientalnej w łazienkach alejach
gdzie buź takich niewiele doprawdy zostało
5kiedy się przepychała z wózeczkiem przez gruzy
jaka śliczna Chineczka słyszała w Krakowie
spacerując po plantach radośnie wpatrując
się w środek szkolnej sceny kiedy jej córeczka
sadziła ryż schylona w jedwabnej piżamie
10tak bardzo była dumna do dnia gdy wariatka
uderzyła Chineczkę bo głośno śpiewała
piosenkę o Chińczykach i małych Murzynkach
na zachodzie uznała że najlepiej będzie
podszyć się pod Hiszpankę na drogę do źródła
15wiedzy dała Chineczce czerwone pończochy
budrysówkę i szalik buzia była piękna
chociaż pończochy w biegu koniecznie na czarne
trzeba było wymieniać w brudnym szkolnym kiblu
ale w końcu musiała spytać mamę w domu
20co też pan miał na myśli gdy na lekcji stwierdził
że tak czerwone ciuchy noszą tylko kurwy
bogiem a prawdą użył słowa które brzmiało
dostojniej ale dla niej było bez różnicy
śniada buzia na szczęście ukryła rumieńce
25po wyjaśnieniach piękna czerwień jakoś zbladła
i wtedy zrozumiała chyba po raz pierwszy
za to po wszystkie czasy że trzeba uciekać
lubi czernie zielenie popiele granaty
usta maluje wiśnią zgaszoną ugrami
30oczy łagodzi brązem ożywia uśmiechem
który płoszy przez wieki utrwalony smutek
i wyszła za blondyna do niej nikt nie mówi
ma pani takie zagraniczne dziecko