Elżbieta LipińskaWygnanie
11. Kiedyś byłam zwykłą małą dziewczynką.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem zagraniczna,
egzotyczna i jak tam jeszcze eufemistycznie
określano obcość. Ani że powinnam kogoś zastąpić.
52. Kiedy moi przodkowie opuszczali Hiszpanię,
Kolumb właśnie dopływał do Ameryki,
ale wtedy nikt jeszcze o tym nie wiedział.
Cyprysy i kobiety płakały, a agawy zakwitały
jedyny raz w życiu. Potem usychały.
103. Nie chcieli zostać marranami i mieli rację:
ani wtedy, ani potem nikt niczego nie zapominał.
O tym dowiedziałam się, kiedy nadal byłam
małą dziewczynką i też nie chciałam być marranką.
To znaczy w istocie nią byłam, bo kto pyta niemowlę,
15kim chce zostać? Ale odmówiłam uczestnictwa w fikcji.
Wtedy okazało się, że istnieje coś takiego, jak tożsamość.
O wiele wygodniej było żyć bez niej.
4. Ale zanim do tego doszło, babki z rzadka mieszały się
z Aszkenazyjczykami, bo nie gustowały w rudzielcach,
20wciąż mając przed oczami synów hiszpańskiego słońca.
Więc dostały po nich głównie nazwisko, niechciany prezent,
budzący niechciane skojarzenia. I poszły dalej.
5. Zamieszkały na piaskach, tych samych,
na które trzysta lat później wyprowadzili ich wnuki,
25likwidując skutecznie linię przekazu na zawsze, choć,
jak się okazało, niedokładnie,
mimo niemieckiej skrupulatności.
6. Kiedy dziewczynka wygnana z siebie dorosła,
okazało się, że maski nie kryją niczego,
30choćby się zrosły z twarzą. I choćby w istocie
nie były maskami.
7. Więc wróciłam do siebie.
Kiedy wnuk dziwi się, że to jakiś problem,
czuję, że mogę wszystko:
35śpiewać kadysz, chociaż jestem kobietą,
albo mantry po koreańsku. Jestem w domu.