1Krótkie włosy zachodzą mi na oczy
nie widzę nic prócz ich ostrych końców
Badb Catha wspaniała, groźna niezwykle
kracze w dalekich krainach nieznanych
5Wykształcona w dobrej rodzinie przyzwoitych
Pani kruk, panienka z dziwnym spojrzeniem
Studiowałam fotografię z ocenami celującymi
Lubiłam fotografować w czerni-bieli reportaże
Potem młodziutka, pachnąca wyjechałam do Afryki
10dokumentować narastającą tam wojnę diamentową
Dzięki dostępnym mi stale pieniądzom żyłam dobrze
Poznałam go na wytwornym, cukrowym przyjęciu
tamtejszego króla plemienia morderczego, wężowego
Zaoferował mi wielkie złoża kokainy i wina
15Zostaliśmy przyjaciółmi, szanował mnie jak siostrę
spoglądał w me zaczernione, przekontrastowane oczy
Mówił, że widzi w nich śmierć, którą on kocha
Podczas jednego z seansów, gdy oblepieni złotem
bielusieńkie, magiczne mączki z puzderek
20wpadliśmy razem na zły pomysł, przekrzykując się
Może podał go nam równocześnie jakiś demon
ta nasza wspólna zgoda, jednomyślność wtedy
Wiedział on od dawna, że lubię fotografować śmierć
niby to przypadkową, to zwierząt, to kwiatów dzikich
25Zajmował się narkotykami oraz ich dystrybucją
był właścicielem paru magazynów z słodyczami
miał też żelazną czwórkę zajmującą się zabijaniem
Śmierć drobnych narkomanów, zbyt głośne prostytutki
rodziny konkurencyjnych handlarzy i niecni klienci
30wioski nie współpracujące z nim, na śmierć skazane
Ustanowiliśmy układ, utkwił on w nas, mocno związał
On mi dozwalał robić zdjęcia tym zamordowanym
w których jeszcze życie się tli, bym mogła oglądać
napawając się widokiem ich odchodzenia i cierpienia
35Tę noc spędziłam z Tym, co dał mi władzę oglądania
W mych nozdrzach już czułam wielką tajemnicę
Me podniecenie, me drżenie było wielkie, niezwykłe
Pierwszy raz zdarzyło się to w niedalekim porcie
podczas przeładunku miał być usunięty jeden oszust
40Jechałam w samochodzie, prawie frunęłam jak kruk
zobaczyć ciepłe pole bitwy, napawać się widokiem
Strzelanina była krótka, wyszłam, spoglądając na niego
Błagał mnie o litość i ratunek, powoli i dostojnie
ustawiłam aparat, zaczęłam go fotografować cicho
45Modlił się chyba, zasłaniał się przed mym uśmiechem
Podniecenie ogarnęło mnie wielkie, bo Oto Jestem
Bogini wojny syci swe kontrasty w skali szarości
jak walczy się ze śmiercią, jak śmiesznie się ucieka
Innym razem mój ukochany postanowił wybić wioskę
50Pojechałam wraz z nimi, czekałam w furgonetce
aż zakończą przygotowania do mej uczty wieczornej
Krzyki kobiet, wrzaski dzieci i męskie płaczliwe głosy
podniecały mnie do tego stopnia, że cała piałam
Nie byłam w stanie zapanować nad euforią
55uśmiechem mego wielkiego spełnienia i radości
Gdy już otworzyli drzwiczki, kaci całowali mnie po rękach
Nikt się przede mną nie schroni, zabiorę jego duszę
do mych skrzynek czarnych i tajemniczo zamykanych
W fotografiach pozowali zmuszeni do ostatniego uśmiechu
60Widziałam te twarze popaprane, anatomiczne konstrukcje
Dzieci skulone, wyciągające dłonie do skrzydeł kruka
Kroczyłam między ich ciałami, ja, królowa ich umierania
Jakże dziwne kwiaty pokrywają tę łąkę, jakże dziwne pole?
Setek zdjęć, ujęć z różnych śmierci i cierpień wielu
65Me suknie w czarnej krwi umoczone jak opłatek łamany
Mogłabym ratować ich przed odchodzeniem, tamować
ich krwotoki, sklejać tętnice przerwane w jednej chwili
ale białe oblicze wyniosłe unosiło się nad nimi
Tylko na pamiątkę zachowywałam ich wizerunki, portrety
70portrety trumienne nieznanych żołnierzy, cichych rodzin
W zielonej, soczystej wilgocią dżungli schowana śmierć
której i tak nikt nie zauważy, nie osądzi, bezkarne me hobby
Król koki sprowadził mi nawet chłopca umiejącego wywoływać
zdjęcia w żółtych kuwetach, suszył je na ciepłym powietrzu
75Wisiały te zdjęcia na sznurkach jak prania, drżały na wietrze
Zefir muskał je, kołysał te wizerunki, co litości nie doznały
Mój techniczny wkrótce sam się powiesił na tych sznurkach
Na którejś z fotografii rozpoznał swe dziecko i żonę dawną
Wisiał wraz z tymi zdjęciami, kołysał się na ciepłym wietrze
80Nadużywałam słodkich narkotyków, pod rzęsami je nosząc
Zwycięska w czarnych sukniach u królów afrykańskich
Sprzedawaliśmy im najlepsze wyroby cukiernicze w okolicy
wraz z bronią do wojen krwawych i potępiających rzesze
Nad czarnymi łepkami płynęła biała królowa, język maczająca
85przygryzając z podniecenia do krwi oczy zachodzące mgłą
na wspaniałych wypoczynkach sprowadzanych z mediolanów
Mój wielki król zawsze prosił mnie o podjęcie decyzji
strategiczne było me krakanie głodne śmierci i krwi
Opowiadałam mu często, jak odchodzą jego wrogowie
90Pokazywałam mu zdjęcia dawnych niepodporządkowanych
Śmialiśmy się wtedy, pijąc szampan wyborny, kochając się
na tych zdjęciach, jak na niebie czerwonym bóstwa razem
a ludy prymitywne odczytują to z konstelacji gwiazd
Mordowaliśmy wzajemnie swych kochanków z dziczy
95przygodnych, obustronnych, śmiejąc się, ćpając
Biała jak kokaina królowa nocy rozkoszą i towarzyszem
Miałam parę tysięcy zdjęć z różnymi trupami pozującymi
w ekstazach cierpienia, bólu zatrzymanego na papierze
Śmierć zdarzyła się porą deszczową, gdy odpoczywaliśmy
100po nocnych eskapadach na dachach świata bezkarnego
Do naszego pilnie obserwowanego pałacu wjechała armia
Byli wśród nich zbójcy wyszkoleni do przerywania uczt
W pałacu wszyscy zostali zastrzeleni, nawet psy w ogrodzie
Gdy wtargnęli do sypialni byłam nieprzytomna, naga
105Podszedł do mnie sędzia, strzelając z hebanowego pistoletu
w głowę jasną, całą w lokach z dawna zapętlonych w kołtuny
Zdążyłam usłyszeć tylko krzyk zdziwienia króla mego
Eksplozje nabojów w mej głowie zapukały krzykiem
Leżałam jeszcze chwilę na polu bitwy, słysząc swój ból
110napełniając się obficie krwią, dławiąc się nią histerycznie
Me oczy zamarły i odzyskałam świadomość, znów byłam
Poczułam wielką moc, mój lot kruka znów był uwolniony
Poczułam obecność innego boga niedaleko stąd za rogiem
Uciekłam od niego jak najdalej, moje spojrzenie było przesycone
115Uciekłam do jakiegoś ciernistego gniazda
gorycz się w nim lęgnie na wiosnę
Rozbiłam się o bramę, na której rozpoznałam dawne wizerunki
dawnej świetności, boskości nurkującej w bólu
Pióropusz został mi zabrany, nagość też została zabrana
120Badb Catha, kiedyś nasycająca się widokiem bitwy
ucięte ma skrzydła i dziób, i wszystko ucięte
jestem kadrowana
skadrowana idealnie
do ostatniej fotografii