1Kraków za oknem schodzi do swojego
podziemnego alter ego po dwudziestu stopniach mrozu, sztywno,
o kulach kościelnych wież, gdy ja patrzę w lustro nieudolnie
podrabiające rysy twarzy, powtarzające układ zmarszczek i pasm włosów.
5Teraz, wypalony, mogę Go zrozumieć. Gówniażeria wrzeszcząca:
„Nie wierz nikomu po trzydziestce!” miała rację. Oto najlepszy moment,
ostatnia chwila, by dać się powiesić nago na publicznym widoku, oblać się benzyną
i ostatni raz stanąć w ogniu samego siebie, w imię idei, zanim przestanie być ważna,
zanim stanę się zimnym wyjadaczem ciepłych resztek z wagin
10coraz młodszych dziewcząt, nędzniejszym od kurwy harasymowiczem odcinającym
kupony od własnej niesławy czy małym humerkiem zasłaniającym się niepamięcią
jak tarczą. Niezdolny do Miłości staję się zdolny do wszystkiego
innego, reszta to proste mechanizmy. Gerentokracja…
I ten rozmydlony Stachura miał rację: kochać można i tak, jak się przenosi góry:
15siłą woli. Na starość zostają tylko wyuczone za młodu triki,
śmieszne zapamiętane cytaty, zapamiętale powtarzane. Będę wracał przed to lustro.