Jerzy JarniewiczCentralwings[1]
1Najpierw urosły mu skrzydła. Tak,
skrzydełka u stóp. Został bogiem
oszustów, kupców i złodziei.
Nosił się z pańska. Bezpański
5pies jadł mu z ręki. Spod innej ręki
mogła wyjść z tego zabawna opowieść.
Ona składała serwetki we czworo,
żeby nie uronić rąbka tajemnicy,
która dodawała im pieprzu.
10Ich miasta nie były bliźniacze.
Liczyli na pomoc tanich linii
lotniczych w obiegu krajowym.
Żadnego lotu nie było. Pożarł
ich wiersz — piękny i samotny
15jak hiena. Love, love, love.